To nie tak jak myślisz

Był wrzesień, moment w którym osiągnąłem apogeum piwniczenia. Wieczorem, około godziny 19 zadzwonił do mnie kumpel z gimbazy, że organizuje spotkanie naszej starej paczki dzisiaj o 21 i żebym wpadł. Nie widziałem tych ludzi od 4 lat, więc zgodziłem się. Miały być jeszcze jakieś dupeczki, ale ich akurat nie znałem. Poszedłem więc do łazienki, ogoliłem się, wziąłem prysznic. Nie miałem żadnych perfum, a mężczyzna powinien ładnie pachnieć. Moją uwagę przykuł odświeżacz do powietrza o zapachu sosny stojący przy kiblu. Wziąłem go i spryskałem się nim. Wygrzebałem jakąś koszulę, uprasowałem wszystko i byłem gotowy do wyjścia. Zahaczyłem o sklep monopolowy, gdzie kupiłem wódkę. Gdy dotarłem na miejsce, przywitała mnie grupka około 10 osób. Ucieszyłem się na widok znajomych pysków. Jednak moją uwagę przykuła jedna dziewczyna. Była niebotycznie piękna, miała długie blond włosy, niebieskie oczy, ładnie podkreślone piersi, wzrost około 175 cm. Widziałem, że się na mnie patrzy, więc spanikowałem i zacząłem się witać ze wszystkimi w bardzo nerwowy sposób. Przy nowo poznanych dziewczynach nie wiedziałem jak się zachować, więc podawałem im ręce i całowałem w policzek. Gdy doszedłem do niej, uścisnęliśmy sobie dłonie, ja się przybliżyłem by ją cmoknąć. Słyszę, jak nabiera powietrza i nagle zaczyna się krztusić. Nie wiedizałem o co chodzi, więc się jej pytam „Hehe, w porządku wszystko?”, ona powiedziała że tak, po prostu coś ją nagle zabolało przy oddechu (tak sobie myślę, że to mógł być mój zapach sosny, który jest bardzo duszący). Rozeszliśmy się do pokoju, wystawiliśmy wódkę na stół i piliśmy. Na początku było trochę drętwo, ale z biegiem czasu (a raczej wypitego alkoholu) atmosfera się rozluźniła. Postanowiłem spróbować szczęścia i podszedłem do niej, akurat siedziała sama. Usiadłem bardzo blisko niej, prawie się dotykaliśmy ciałami, siedziałem i się na nią patrzyłem z głupim uśmiechem. Nie wiem ile to trwało, ale myślę że z pół minuty. Ona się pyta „czy wszystko ok?”, a ja „Tak, hehe, spoko. Co tam?”. Okazało się, że dwa tygodnie temu zerwała z chłopakiem i jest jej źle. Trochę pogadaliśmy, poprosiła bym ją przytulił. Tak też zrobiłem. Siedzieliśmy tak przez jakiś czas, po czym ona powiedziała „Wiesz, lubię cię, jesteś bardzo tajemniczy, ale to mi się podoba”. Mi pała stała już w najlepsze, bardzo możliwe że to poczuła, bo kutacz oporowo przebijał się na zewnątrz. W końcu wstałem, poszedłem pogadać z kumplami. Minęło około 2h, byłem już konkretnie napierdolony, w pewnym momencie kumpel poprosił mnie, bym z nim poszedł do pokoju, by chwilę szczerze pogadać. Siedzimy w tym pokoju, coś gadamy, on zarzucił, że widział mnie przytulającego się laską i pyta się, czy chcę ją zdobyć. Odpowiedziałem, że tak, ale również opisałem moją sytuację, czyli że nigdy nie trzymałem dziewczyny za rękę, przegrywam hardo i piwnica 24/7. Wydawał się być trochę zazenowany. Jednak po chwili spytał się mnie, czy wiem jak się całuje. Powiedziałem szczerze, że nie mam bladego pojęcia. Powiedział, że mi pokaże, to nie jest trudne, a ona może się zrazić, jak będę robił to chujowo. Jako że alkohol działał na dobre, zacząłem się z nim lizać. Nie wiem dlaczego, ale pała mi stanęła. Nie wiem ile czasu to robiliśmy, ale co jakiś cza przerywał i mówił „Powtarzaj za mną”. W końcu gdy skończyliśmy się lizać, zaproponował, że nauczy mnie jak zakładać prezerwatywę. Wyjął swojego kutasa (jemu też stał) i zademonstrował mi. Potem była moja kolej, tak też zrobiłem. Powiedział wtedy, że skoro już mamy gumy na sobie, to musimy to wykorzystać. Powiedział żebym mu wsadził w dupę, bo to prawie jak cipa dziewczyny tylko bardziej ciasna. Pomyślałem, że w sumie ok, przynajmniej będę wiedział mniej więcej jak to wygląda i nie będzie zaskoczenia. Zacząłem go jebać w ten odbyt. Jebię go tak z 10 minut i w tym momencie stała się rzecz straszna. Otwierają się drzwi, zapala się światło i widzę jak w drzwiach stoją trzy osoby: kumpel, koleżanka i właśnie ona. Ja tkwię z kutasem w jego dupie, spanikowałem i krzyczę do niej „To nie tak jak myslisz, my tylko ćwiczyliśmy żebym nie odjebał kaszany jak się będę z tobą lizał i ruchał”. Popłakała się. Kumpel, który wszedł (organizator imprezy), podszedł do mnie, zajebał mi sztukę w mordę, a potem temu którego grzmociłem w odbyt. Kazał nam wypierdalać. Kumpel zabrał nam ubrania i wyrzucił przez drzwi na klatkę. My szliśmy całkiem nago przez całe mieszkanie, wszyscy się na nas patrzyli. Byłem załamany, płakałem, że dałem się w to wciągnąć. Krzyczeli przy tym „Umyj kurwa dupę”, myślałem że to była aluzja do seksu analnego, jednak okazało się, że podczas mojego jebania puściły mi zwieracze i zesrałem się na łóżko, po czym w to usiadłem i rozsmarowałem sobie na półdupkach. Gdy ubraliśmy się na klatce i wyszliśmy z niej zacząłem przeklinać i wyzywać tego pedała, on mi zarzucał że to ja chciałem i go zmusilem. Nie wytrzymałem i jebnąłem mu w mordę, po czym jeszcze przekopałem pedryla. Naplułem na niego i poszedłem do domu. Od tamtej pory, gdy idę ulicami mojego miasta (robię to bardzo rzadko z racji na ta sytuację), moi rówieśnicy patrzą się i śmieją się ze mnie, wyzywając od pedałów. Nawet historia ta doszła do moich rodziców, myślałem że mnie wydziedziczą, ale zaklinalem się, że nie jestem pedałem i to nie tak jak myślą. Jestem spalony, anonki. Nie dostałem się na żadną uczelnię, a to była moja szansa na wyrwanie się z tego miasta i zaczęcia żyć na nowo. Cóż, może za rok…

Kuc 2/10 i loszka ze spotted

>kuc 2/10 programowanie mikroprocesorów w c motzno
>studiuj na kucbudzie
>bądź na zajeciach
>dostań smsa:
>tutaj blondyna ze #spotted #wroclaw, napisz do mnie jak będziesz miał chwilę.
>cotosiestao
>w sumie nic do stracenia, zadzwoń do niej i umówcię się na #bilard
>śmieszkowanie, loszka 7/10, dobrze nam się rozmawia
>po bilardzie idziemy na gastro do maka
super romantyczna kolacja kurwo XD
>po maku przyszła pora na wino
okazało się, że też lubi pić w plenerze
ale carlo rossi z kubeczków #freshmarket w plenerze najlepsze XD
>w sumie już późno seba, może wpadniesz na kawę?
wtf, czyżby te słynne segzy? XD
>wchodzimy do mieszkania idziemy do jej pokoju
>patrzę na biurko i widzę płytki z #avr i #arm
>karyna, ty też programujesz?
>usiedliśmy razem do komputera i programowaliśmy całą noc, nauczyłem jej obsługi timerów i wyzwalania zboczem
>mowie, ze musze isc
>ona pyta, czy nie zostane na noc
>co
>pytam co ma na mysli
>ona odpowiada, ze byla samotna przez dłuzszy czas i programowanie ze mną było świetne, i może mi sie w pewien sposób odpłacić
>nie wierze jej, ale pomimo to ide z nia
>prowadzi mnie do sypialni, rozbieramy sie
>uprawiam najlepszy seks w moim życiu, nie tak jak zawsze ;_;
>po 30 minutach pada w moje ramiona ze zmęczenia
>mowi „ale masz ogromnego kutasa, seba”
>odpowiadam „ty tez”

Cejrowski i nowe buty

Zima idzie a ja w starych adidasach już miałem dziurę taką, że można było 2 palce wsadzić więc po miesiącu wyrzeczeń dzięki którym zaoszczędziłem pieniądze, poszedłem wczoraj do galerii handlowej kupić sobie porządne buty na zimę. W sklepie CCC znalazłem pic rel. Solidne wykonanie, przystępna cena, modny wygląd- nie zastanawiałem się długo. Wróciłem z butami do domu, pochodziłem w nich po pokoju, poprzeglądałem się w lustrze i czułem dobrze. Jeszcze je solidnie zaimpregnowałem, żeby nie przepuszczały wody i się nie niszczyły.

Dzisiaj poszedłem w swoich nowych butach na uniwersytet. Czułem się dzięki nim bardziej pewny siebie, jak siedziałem na korytarzu to nogi wyciągałem daleko, żeby ludzie lepiej widzieli jakie mam eleganckie buty.
Po zajęciach czekam na przystanku na Krakowskim Przedmieściu na autobus a tu z kawiarni wychodzi znany podróżnik katolicki Wojciech Cejrowski. Elegancko ubrany a nie w jakąś tam koszulę hawajską, z egzotycznych motywów to miał tylko w ręce taki kubeczek na yerba mate.
Popatrzył się na mnie, na moje buty i podchodzi i zagaduje, czy te buty to są te z CCC za 139,00zł.
Ja mu zadowolony mówię, że tak panie Wojtku, te same dokładnie, i że miło, że pan zauważył.
Cejrowski na to powiedział tylko
>Śmieć
Mi szczęka opadła i nie wiem o co chodzi. Cejrowski pyta, którego wyrazu nie rozumiem „śmieć” czy „śmieć”. No to ja mówię, że obydwa rozumiem tylko nie wiem dlaczego tak mówi. Cejrowski mówi, że dlatego, że tylko śmieć może nosić takie chujowe, biedackie buty. Że on do dzikich krajów jeździł i tam ONZ i Czerwony Krzyż takie buty przysyłał dla biednych ludzi za darmo i nawet oni nie chcieli w nich chodzić tylko wyrzucali. I że nawet było specjalne posiedzenie komisji UNICEF, że nie wolno głodnym dzieciom takich gównianych butów dawać, więc tam przestali wysyłać tylko do sklepów do Polski.
Ludzie na przystanku śmiechają pod nosami i się patrzą na moje buty, ja już gula w gardle i staram się jakoś jeden za drugim schować ale to nic nie daje. Ale jednak pomyślałem, że nie dam sobą pomiatać nawet znanemu człowiekowi i krzyczę na Wojciecha, że on sam przecież boso przez świat chodzi więc nie ma prawa się do moich butów przypierdalać.
Cejrowski w śmiech i mówi, że boso to on chodzi w eleganckich krajach zagranicznych a nie w Polsce gdzie co 5 metrów można w psie gówno wejść albo jakąś strzykawkę z HIV, i że po Polsce to on chodzi w porządnych butach i pokazuje mi swoje buty z jakimiś frendzlami, paskami, dolce&gabana i że nawet taki guzik mają, że jak go lawina przysypie w tych butach to on ten guzik naciska i go wtedy można znaleźć pod śniegiem.
Ja nie daję za wygraną i krzyczę, że przecież on jest człowiekiem wierzącym gorliwie i że Pan Jezus chodził boso albo w jakichś rozpadających się sandałach więc dlaczego on mnie obraża. Cejrowski na to, że z tymi sandałami Jezusa to lewacka propaganda II Soboru Watykańskiego i Jezus obuwie dobierał bardzo starannie, i jakby teraz zszedł na ziemię znowu i mnie w takich butach zobaczył to by mi w mordę przypierdolił.
Ja cały czerwony, nie wiem co powiedzieć, ludzie ryczą ze śmiechu a Wojtek Cejrowski mówi, żebym się zachował jak biały człowiek honoru i te buty zdejmował i wypierdolił. No to ściągam te buty, cały już zaryczany bo tak mi było ich szkoda i odkładam do kosza na śmieci na przystanku delikatnie, bo je chciałem wyjąć jak Cejrowski pójdzie.

Stoję na śniegu w samych skarpetkach, nogi aż pieką od zimna, autobus powoli nadjeżdża, chciałem szybko buty złapać i wskoczyć do środka ale jak się rzuciłem do śmietnika to Wojciech mi zagrodził drogę i powiedział, żebym miał trochę godności. Wsiadłem bosy do autobusu, przejechałem jeden przystanek, wysiadłem i biegiem lecę spowrotem buty zabrać. Grzebię w śmietniku, wszystkow wyrzucam z niego ale butów nie ma. Pytam ludzi co stali na przystanku, czy butów ktoś ze śmietnika nie zabrał a oni mówią, że tak, że znany podróżnik Wojciech Cejrowski tutaj był i wziął buty i powiedział, że jedzie na ryzykowną wyprawę do Nepalu i w sam raz będzie miał buty eleganckie i niezawodne.
A ja będę całą zimę zapierdalał w starych adidasach.
Anonki kilka dni temu opowiadałem wam jak podróżnik Wojciech Cejrowski podstępem pozbawił mnie moich butów, które wpadły mu w oko. Codziennie rano przy wyjściu z domu zimny wiatr, śnieg oraz inne zjawiska pogodowe wpadające mi do adidasa przez dziurę przypominały o tej przykrej sytuacji. Mój gniew rósł wraz z postępującym spadkiem temperatury odczuwalnej a dzisiaj już miarka się przebrała bo przez dziurę wpadł mi do buta kawałek zamarzniętego gówna psiego, który zaczął roztapiać się i śmierdzieć jak siedziałem na wykładzie. Poczułem fetor i dyskretnie popatrzyłem na podeszwy, ale były czyste, więc byłem przekonany, że ktoś inny wdepnął. Ludzie się ode mnie odsuwali przez cały dzień i dopiero po powrocie do domu zobaczyłem, że mam calutką skarpetę zanieczyszczoną. Szlag mnie trafił tak, że myślałem, że mnie normalnie odwiozą prosto do Kobierzyna, ale że jest on od Warszawy dosyć daleko to mnie nie odwieźli tylko postanowiłem pójść na policję i zgłosić przestępstwo Cejrowskiego.

Wziąłem paragon od butów i nawet pudełko całe po nich oraz katalog CCC, żeby policjanci nie mieli problemu ze zrobieniem portretu pamięciowego mojego obuwia i poszedłem na mój dzielnicowy komisariat.
W kolejce do dyżurki stało sporo osób i każdy miał bardzo długą sprawę do omówienia. Jedna staruszka zgłaszała zaginięcie psa no i policjantka jej mówi, że to trzeba gdzie indziej zrobić bo oni sprawy kryminalne prowadzą no to babcia mówi żeby chociaż plakaty porozwieszali i w telewizji po wiadomościach pokazali zdjęcie psa bo może ktoś go widział no i policjantka mówi, że zaginięciami zwierząt się nie zajmują tylko ewentualnie jakby tego psa ktoś ukradł to oni by mogli zacząć dochodzenie, na co staruszka mówi, że ona sobie jednak przypomina, że ten pies to jej nie uciekł na spacerze tylko trzech mężczyzn go wciągnęło do samochodu i odjechało z piskiem opon i wtedy policjantka ją odesłała do jakiegoś pokoju na drugim piętrze.
Potem jeszcze była kobieta, która prosiła żeby wypuścili jej syna, co go aresztowali rano, bo on by nigdy nikogo nie pobił dotkliwie bo to bardzo dobry chłopak i nawet był u pierwszej komunii kiedyś i pokazuje to zdjęcie syna z komunii i pyta, czy ta policjantka sądzi, że taki ładny chłopiec mógłby kogoś pobić tak bardzo i jeszcze ukraść telefon komórkowy. Policjantka mówi, że od sądzenia to jest sąd i oni tylko łapią ludzi a syn był poszukiwany trzy miesiące listem gończym to go złapali. Ta matka mówi, że on nie wiedział, że jest poszukiwany bo on gazet nie czyta telewizji nie ogląda tylko cały dzień siedzi z nosem w książkach taki jest pilny uczeń i jakby wiedział, to by się sam zgłosił na komisariat i kulturalnie wyjaśnił sprawę tak jak jego ojciec, który teraz jest w więzieniu, jak był poszukiwany za napady rozbojowe. Dyżurna ją odesłała z kwitkiem i w końcu była moja kolej.

No to mówię, że zostały mi skradzione buty eleganckie włoskie Gino Lanetti z CCC i znam sprawcę więc całą sprawę rozwiązałem za nich tylko trzeba pojechać do złodzieja i mu buty zabrać a ja nie wiem gdzie mieszka i sam się boję. Pokazuję policjantce gazetkę CCC i paragon i pudełko a ona mi mówi, że po pierwsze to dziwi się, że mi tak na tych butach zależy bo godzinę temu mieli delikwenta, któremu z opieki społecznej przynieśli takie właśnie buty, bo ONZ przysłał do Polski 10 kontenerów ich, żeby miał na zimę to jemu się te buty tak nie spodobały, że nimi rzucił w pracownika społecznego i mu się skroń rozcięła aż.
Po drugie to buty kosztowały 139,00zł więc to będzie tylko wykroczenie a nie przestępstwo bo przestępstwo jest jak się ukradnie za więcej niż 250zł więc nikomu się nie będzie chciało szukać i sprawa pewnie zostanie umorzona. Ja na to mówię, że kategorycznie żądam sprawiedliwości a on pyta, kto mi te buty ukradł no to mówię, że Cejrowski Wojciech urodzony w Elblągu syn Mariana. Ludzie w kolejce w śmiech i policjantka też się śmieje i już chce mnie odprawić a tu nagle taki stary policjant co przechodził akurat obok mówi, że on tego skurwysyna Cejrowskiego już od dawna chciał udupić bo on wiele lat służył Polsce Ludowej i nawet jak kręcili serial o poruczniku Borewiczu to na nim się wzorowali a Cejrowski wszystkich byłych milicjantów wyzywa od zdrajców i nie chce się odpieprzyć od generała.

Powiedział, żebym przyszedł jutro bo on teraz pracę kończy, ja mu mówię, że tu nie ma chwili do stracenia bo Cejrowski może w każdym momencie wyjechać na jakąś wyprawę i uciec do jakiegoś kraju egzotycznego, który nie ma podpisanej umowy o ekstradycję z Polską i sobie będzie tam siedział do końca życia w moich butach i szukaj wiatru w polu. Stary policjant mówi, że jak tak to tak i żebym on tylko sprawdzi gdzie Cejrowski mieszka i jedziemy zaraz. Wziął jeszcze pistolet, pałkę, kajdanki, gaz pieprzowy, paralizator i inne sprzęty żeby Wojciechowi zadać cierpienie przy zatrzymaniu i pojechaliśmy do Konstancina pod Warszawą, gdzie według dokumentów Cejrowski jest zameldowany. Dojeżdżamy pod adres podany a tam willa olbrzymia, wielka była prawie jak szkoła podstawowa do której chodziłem. Pierwowzór Borewicza dzwoni do furtki a Cejrowski przez głośniczek mówi, że on dziękuje ale zarówno nowoczesny odkurzacz jak i pościel ekologiczną już ma, na co policjant jak na filmach krzyczy, że otwierać policja. Cejrowski wychodzi z domu w majtkach samych, koszuli hawajskiej i moich butach i otwiera furtkę. Ja krzyczę, że to moje buty są i żeby oddawał a policjant krzyczy, że on mu zaraz pokaże co się robi z kontrrewolucjonistami na co Cejrowski Wojtek tylko się uśmiecha i mówi, że panowie spokojnie, zapraszam do środka, wszystko sobie wyjaśnimy. No to wchodzimy do środka a ja mu się cały czas patrzę na nogi, żeby z tymi butami niczego nie zrobił i żeby się zaraz nie okazało, że on jest boso i o żadnych butach nic nie wie. W środku przepych ogromny, wszystko wyłożone marmurem, na ścianach wiszą głowy zwierząt dzikich jak hipopotamy i nosorożce. Poszliśmy do jakiegoś pokoju i Cejrowski nas posadził przy takim stoliku zrobionego z odciętej nogi słonia i mówi do policjanta, że on mu trochę przypomina porucznika Borewicza no to policjant się trochę jakby uśmiechnął i mówi, że dobrze mu przypomina bo porucznik Borewicz był na nim wzorowany, i że on był dobrym milicjantem całe życie, bronił porządku i nie rozumie dlaczego Cejrowski ich obraża wciąż. Cejrowski zaczął się śmiać do rozpuku i mówi, że przecież z tym obrażaniem to jest taka gra, żeby skanalizować nastroje antykomunistyczne i pieniądze wyciągać, a on sam od małego władzę ludową szanował i był z nią za pan brat, że już w szkole średniej donosił do UB na solidaruchów i na przykład na Grześka Przemyka to on sam osobiście doniósł, żeby go milicjanci dopadli jak pił po maturze, i że jak on sobie inaczej wyobraża, żeby on w tamtych czasach dostawał zgody na podróże zagraniczne. Cejrowski poleciał do innego pokoju i zaraz wraca z rękami pełnymi różnych papierów i pokazuje: moja pierwsza lojalka, mój pierwszy donos, podziękowania pisemne od generała Kiszczaka itd.
Policjant mu mówi, że bardzo ładnie i docenia wszystko ale dlaczego po 1989 tak się sprzedał na co Wojciech mówi, że to wszystko tak zaplanowane, żeby z tych programów podróżniczych i publicystycznych ciągnąć pieniądze i on prawie wszystkie te pieniądze przekazuje na Stowarzyszenie Ordynacka tylko sobie tyle zostawił, żeby mieć ten dom bo nie będzie przecież mieszkał jak zwierzę w jakiejś klitce zagrzybionej jak solidaruchy. A to wszystko było w ogóle pomysłem Jurka Urbana, który tutaj mieszka przez płot i zaraz wpadnie wypić po maluchu za stare czasy no i faktycznie jak Cejrowski to mówił to przez okno zobaczyłem, że Jerzy Urban wychodzi do ogródka dom obok, włazi na drzewo przy płocie, po gałęzi nad tym płotem przechodzi i skacze. Mógł ulicą iść ale widocznie taką miał fantazję. Wystraszyłem się, że się połamie bo wysoko było ale on głowę pochylił w dół i uszy zatrzepotały i go tak spowolniło, że wylądował jak kapitan Wrona Tadeusz. Policjant zobaczył Urbana i cały uradowany mówi, że od zawsze go chciał poznać, na co Cejrowski od razu wyciąga z szafki butelkę i szkło. Mi też polali, ja zszokowany wypiłem, a Urban pyta, czy pamiętają jak pacyfikowali zakłady meblowe w Sieradzu w 1981. Oni wszyscy w śmiech i się zaczynają przekrzykiwać co który pamięta, jak jakiegoś robotnika bili pałką w jaja i on tak piszczał śmiesznie, i rechoczą. Oni opowiadają jakieś anegdoty sobie, a ja siedzę cicho i patrzę na moje buty na nogach Cejrowskiego i w końcu mówię do policjanta, że tutaj śmichy chichy gadu gadu a przecież przyjechaliśmy moje buty odzyskać na co policjant oburzony, że mam przestać towarzysza Wojciecha szkalować i wypierdalać w podskokach. Ja mówię, że bez butów moich nigdzie nie idę na to on mi psikną w twarz gazem pieprzowym, że oddech straciłem i oczy mi załzawiło, złapał za kołnierz, wyprowadził na ganek i zajebał kopa w dupę aż zleciałem na dół. Cejrowski zaraz otworzył pilotem drzwi od garażu i 3 hieny tropikalne stamtąd wyskoczyły i od razu do mnie. Uciekłem za płot, furtkę zatrzasnąłem a one ujadają. Cejrowski, policjant i Urban tylko patrzyli przez okno i się śmieli ze mnie a ja musiałem do domu wracać autobusem podmiejskim w dziurawych adidasach. Teraz to już miarka się przebrała i na pewno tak tego nie zostawię i jakimś sposobem swoje buty odzyskam.

Rodzina z Podlasia

my boghactwo hardo, domek jednorodzinny, ajfony, prywatna silownia, ojciec sie wyrwal z biedy, ale jego brat juz nie:
>skory z psow wszedzie, pozszywane jako koce
>papier toaletowy to zawsze stare gazety
>ukradli kiedys motorynke i do dzis jezdza tylko na niej
>ich ojciec pracuje w piekarni, pelno chleba i tylko chleba
>zamrażają chleb
>czasami na swieta wymienia chleb na ziemniaki i robia „frytki” czyli obieraja 20 kg ziemniakow i smaza tyle frytek zeby bylo na miesiac
>myja sie tylko w niedziele
>maja dwie szczoteczki mimo ze rodzina 8 osobowa
>alkohol samogon z kradzionych po nocy sliwek
>dom z cegiel, nieocieplony, dywany wszedzie
>z pomocy spolecznej dostali komputer w 2011 moj kuzyn pokazal mi need for speed 1 ze zajebista gierka i jak oni to zrobili wogole
>raz dostali ubrania, nosily je po kolei 6 dzieci niewazne czy chlopiec czy dziewczynka
jesli chcecie moge wam opowiedziec co sie stalo jak raz przyjechali do nas na wakacje, inba non stop.

inba zaczela sie juz na samym poczatku bo oczywiscie oni poza swoje podlasie nigdy nie wyjechali wiec wyprawa do warszawy to dla nich jak na hawaje. Ten moj wujek to ekstermalny janusz, zrobil im konkurs na wycieczke do warszawy xDD powiedzielismy ze calej 6stki nie mozemy przyjac, tylko 3. I tylko na tydzien.
Skonczylo sie na trzech tygodniach bo musielismy ich odebrac i odwiezc a wujek na pociag nie ma pienioznkuw, a my 700zł na beznyne w obie strony to juz mamy.
Przyjechlo ich 3, 2 chlopakow i dziewucha. Poprzednio widzialem ich moze z dwa razy w zyciu nazywali sie : Mirek-12 Adam-15 i Ania-19.Co oni odpierdalali to ja nawet nie. Na poczatku nie wierzyli ze to jest nasz dom. Po co nam taki duzy, hehe pustawo tu troche wujek xD
Jak weszli do srodka to nie wierzyli co sie dzieje. Ogolnie szok, ja mialem wtedy z 15 lat wiec rozumialem ze sie nie przelewa i ze sa biedniejsi ale to oni odpierdalali to bylo gorsze niz opowiesci testo. Moja matka musiala im objasniac co sie robi w łazience. Nie myjemy stop w zlewie. To jest szampon do wlosow, żel do ciała dajemy tyle i tyle. Oni jak na wycieczce w muzeum. Siedlismy w kuchni. Zrobilsmy im herbate i jakies kanapki na wieczor. Adam wzial drewniana lyzeczke z cukiernicy dosypal z 5 lyzek i zaczal nia mieszac. Matka szok szybko mowi ale to jest tylko do nasypywania specjalna! Ten wstaje z ta lyzeczka i wyciera taka ujebana w cukrze i herbacie w scierke. Nieeeeee, beda plamy! Zostawil ja w koncu i jedli dalej jak w domu. Zestresowani w chuj, nie wiedzieli co i jak sie robi. To byl dopiero pierwszy dzien i juz wiedzialem ze bedzie bekowo xDD
Matka karze im sie myć, oni nie bardzo bo to dopiero wtorek. Ta dziewucha sie umyla, zuzyla z 50% zapasow kosmetykow matki, chlopaki puscili wode i siedzieli na kiblu xD Dalismy im szczoteczki i umyli zeby, pilnowalismy ich przy tym bo nie chcieli.
rozlokowalismy ich w lozkach dalem im komiksy. Patrze co oni wyjmuja, walkmen. Adam wklada do niego piracka kasete Peja. To byl rok 2007. Mp3 kosztowaly 19zł w markecie. On mial walkmana. No ok, ja sam nie mialem nigdy walkmana wiec dal mi posluchac. Wkladam te sluchawki do uszu i cos tak dziwnie miekkie. Slucham z minute utworu 997 xD wyjmuje a tu kurwa one sa az zolte od miodu z uszu.

Dotykam swojego ucha, cale lepiace sie i tluste. OKURWAALEZAJZAJER.GIF i wykurwiam do lazienki. Ja jebie.

Nastepnego dnia sniadanie. Matka nie nadaza z dostawami chleba, sera szynki i pomidorow oni wpierdalaja za szesciu. Ojciec chlodny troll mimo ze to jego rodzina wykurwil do roboty i zostawil nas z nimi. No i teraz co z nimi zrobic. Matka poslala ich z 3 razy do sklepu, ja musialem sie z nimi pokazywac oczywiscie robili siare, gadali z żulami jak z jakimis braćmi w wierze, ten mlodszy powiedzial ze jak mu nie kupie batonow to je ukradnie. Kupilem, ale z drugiej strony umarlem w srodku myslac ze biedni ludzie maja troche pokory. Wrocilismy, co chcecie na obiad?
>yyy MAKDONALD!!!!!1111
>O TAAAK MAGDOLANT!!
>MAAAKDYLYND!!!
Matka zalamana plastikowe gowno chca jesc, powiedziala ze zrobi im w domu naturalne. Drugi raz do sklepu bo ci sie nudza, kupilsmy kilogram wolowiny mielonej z 8 bulek. Zgadnijcie co.
Nie starczylo. Zezarli wszystko usmiechnieci. Dodam ze ten najmlodszy utuczony na tym chlebie i smalcu, ten adam chudy jak kijek a ania taka nie gruba ale otyla. Matka dala mi 50zł i poszlismy na pizze. Zapchali sie pizza, jedli ja poraz pierwszy. Ania miala jednak wieksze plany. Byla blondyna z polski z, twarz kasjerki w realu i oczywiscie jeden plazowy cel-usidlic bogatszego. Chciala isc na dyskoteke.
pyta mnie ania czy sa tu jakies dyskoteki. Mowie ze prawdziwa impreza tylko w centrum xD Ja spierdolina nigdy na nieszkolnej impresce nie bylem xD
Co ona odjebala? Powiedziala ze chce isc na dyskoteke i juz. Ze musi bo ona o tym marzyla cale zycie. Zarobila specjalnie 100zł na zbieraniu wisni tam u siebie zeby tutaj kupic sobie super ciuchy i isc na dyske.
Zrozumial jej plan od razu. Chciala dorwac nasienie jakiegos banana z warszawy i nawet moze sie tu zasiedlic albo chociaz alimenciki. Strachlem ze to ja bede musial jej pokazywac co i jak z klubami w wwie mimo ze jedyny klub jaki znalem to klub warhammera xD. Matka powiedziala ze ok, pomyslimy, zobaczymy, itd.
Przyszedl wieczor. Ci znowu sie nie umyli, ten adam umyl chyba nogi w zlewie xD, Ania tez nie chciala sie myc.
Ojciec wrocil i obiecal ze jutro zabierze do kina, odetchnalem z matka bo po jednym dniu bylismy juz wykonczeni „opieka” xD

dzien drugi
Pojawil sie kolejny problem. Oni nie mieli ubran. Tak serio, przyjechali z jedna srednia walizka. Na „tydzien” zabrali po 2 tshirty marki Fruity, pare cottonworldow i skarpet. Jak chodzili po naszych przedmiesciach wygladalo to tragicznie natomiast jechac tak do centrum byloby po prostu niesmaczne. Byl dylemat, co kupic im ubrania? Dać moje? Dla mireczka znalazly sie moje stare ubrania ktory opinaly jego sadlo, temu adamowi odsapilem jedna stara koszulka croppa xD. Ania chciala profesjonalnie sie ubrac w galerii, miala przeciez 100zł. Nie chcielismy jej sprawiac przykrosci i mowic ze to nawet na jednego buta nie starczy. Apropo butow, ich tez nie mieli. Dalismy chlopakom jakies moje stare buty, gumowe klapki, ucieszyl niesamowicie. POjechalismy z nimi do promenady. Szczerze mowiac nie wierzylem ze w polsce moga mieszkac ludzie ktorzy nigdy nie byli w galerii, nie widzieli jak wielkie tam są ceny, itd. Ania wbiegla do H&M i po 20 minutach chodzenia z moja matka rozplakala sie. Wygladalo to tak zalosnie, ta jej jakas wschodnia gwara:
>jo taka bidna dziewucha nigdy nie widzela takie krasne fatalchy jo codzien tako samo plakuplaku

nie wiem co mojej matce odjebalo ale kupila jej ubran za 450zł. Zazenowany patrzylem jak naklada na siebie te XXL przeswitujace koszulki, dobiera niczym murzyn zlote lancuchy jak najwieksze dodatki. No trudno pomyslalem, niech raz w roku troche zazna szczescia, rucham psa jak sra

Byli bardzo wdzieczni, kupilismy im w croppie jeszcze jakies tanie koszulki, ale bardziej niz w ubraniach to szaleli w markecie. Zawsze mnie zastanawialo, kto kupuje te kilogramowe paczki ciastek za 4zł, 6sciopak SuperColi za 2.40? Wkladali nam to do koszyka bez słowa. Ojciec tylko mowil- nie, odnies. Matka probowala edukowac ze lepiej kupic 100gram za 2zł lepszej jakosci niz kilogram czegos od czego beda tylko wrzody zoladka i smak tektury. Nie docieralo.
Ludzie z innej planety mimo ze geny podobne, za co sie wstydze, lecz nauczylo mnie to troche „tolerancji”-nawet z najwiekszego gowna moze wyrosnac kiedys jakis kwiatek.
Wrocilismy do domu i to byl koniec atrakcji na dzisiaj. Nudzili sie w kurwe, matka zrobila pierogi ruskie, ja zjadlem 14 oni po 24. Marudzili ze
>nie ma pola (?)
>nie ma motorynki
>nie ma sadow (potrafil caly dzien siedziec na czyichs sadach i wyzerac komus jablka)
>nie mo slodkie (kupilismy im lody Carte’dor za 14 zl, to byl blad, wjebali je w kilka sekund, potem ojciec kupowal jakies wiaderka zielonej budki, nie czuli roznicy)
Coraz blizej byl piatek a ja mialem sie znalezc clubbingiem naszej skromnej Ani ktora szukala bolca.

Ostatecznie matka sie strasznie martwila o jej karynskie cipsko, i uznalismy ze najlepiej bedzie powiedziec ze nia ma zadnych imprez w ten piatek. Nie byla az tak totalnie tepa, w koncu jedyna ze swojego powiatu zdala mature, i nie uwierzyla. Byl piatek po poludniu. Wyszla z niej 100% plazowatosc. Powiedziala mojej matce ze chce sie spotkac z chlopakiem tutaj miejscowym ze po drodze do sklepu spotkala, (codziennie chodzili do sklepu po klika razy bo im sie nudzilo). Moja matka powiedziala ze nieprawda, i nie puszcze nigdzie bo nie wiadomo co sie stanie. Co sie okazalo? ZNALAZLA FAKTYCZNIE JAKIEGOS MATIEGO XDD
Co ja nawet nie, byl od niej z dwa razy mniejszy i dwa razy starszy, kojarzylem go bo byl chyba ministrantem w kosciele XD No ale dobra ona przysiegla na pana bucka ze nigdzie nie odjedzie. Naiwini, uwierzylismy.
Nie miala komorki, bylo juz po 21, zaczynalismy sie martwic. To bylo oczywiste co sie stalo. Pojechala z tym zjebem na centrum na dyske. Zesrani pakujemy sie w samochod i jedziemy do centrum. To bylo az zbyt przewidywalne, ale jak dla mnie bylo zajebiscie bo byla inba xD Ja szczerze mowiac nie jestem bez winy bo troche ich trollowalem. Wkurwiali mnie ze swoim „spojrz na mnie jaki jestem biedny dej 5 złoty” a potem „bo ukradne/bo zajebie/spierdalaj” jak nikt nie patrzyl. Tacy cyganie troche mimo ze wszystko rozowi blondyni. Wyzywalem ich czasami ze wiesniaki z was, z buszu, straszylem ze mam paralizator a to byla nokia 5510 xD
Te jeden gnojek grozil mi nozem, to go zamknalem w piwnicy az sie poplakal. Co najlepsze jego starszy brat tez go gnebil. Ogolnie prawo dzungli kto sie daje gnebic tego gnebimy. niczym polskie gimnazjum

Jezdzimy furą. Zadzwonilem do znajomego z gimbazy ktorym byl bananem i impreska co tydzien. Pytalem go o lokale popularne, itd. Wymienil jakies dziwne nazwy Akwarium, Kopalnia Kamieniolomy, takie kluby w warszawie jakby ktos pytal xD
Spytalem o najpopularniejszy i najblizej centrum- rzucil znowu jakims dziwnym gownem, jedziemy gdzie to jest. Niestety chuj, nie ma. Czulem sie jak w jakims filmie xD podchodzimy do ochroniarzy i pytamy sie gruba blondyna z takim chudym tu byla. Objechalismy z 5 dysk w centrum. Nic. Wracamy zestrachani do domu. Kurwa zgubilismy podopieczna. I to jeszcze dziewczyne z cipą. A co jak zgwalcą. A co jak porwa i wywioza. Ja pierdolee. My wracamy, a tu pod bramka domu stoi ta grubaska, az swieci od potu i bladosci. Ojciec sie na nia drze ona lekko najebana na poczatku sie cieszy potem placze. Co sie okazalo? Ten jej mati zabral ja do jakiejs wlasnie remizy/baru/chujwieco w sasiedniej dzielnicy. Swoim wsiowo karynowym glosem rozpoczela historyjke

>łon mnie ocyganił(xD) a jo tliła ze miastowe to złe ludzie som chlip chlip
czerwona jak burak jebie jak sto piecdziesiat, ale nie potem tylko olbrzymia iloscia perfumy mojej matki, chyba wylala na siebie calosc
>łon mnie zabroł, do otwocka tam osz za tory
>tanczylom piekne bylo chlopcy piekni
>ja bym tak sie krecila caly dzion
>drinki pilom kolorowi taki
>on taki dobry
>mi sie w glowie zakrecilo upadlam i trzaslo
co trzaslo
>wujek, no tokie mojo one przy barach
co, krzeselka?
>nie, tokie podluzne przy barach do drinki
okurwa.jpg cos rozjebala dupskiem, juz mialem xD na ryju
>i oni mowio ze to tyscionc zlotych kosztuje
>ze plac albo telefon oddaj
>a jo ani jednego ani drugiegoooo
>i jo powiedziala ze zadzwonie do taty i ucieklaaam
no to chyba wszystko ok?
>noo nie bo mateosz zostol i wszystko im powiedziol o mnieee
podjechali jacys pseudowindykatorzy nastepnego dnia, kazali placic. Nazwiska mielismy takie same nie moglismy sie wymigać. Ostatecznie jednak wszystko poszlo na wujka biedaka z podlasia xDD

Opowiesc zbliza sie ku koncowi gdyz inb wiecej az tak oczywistych jak jej nocna przygoda nie było.
Minal tydzien, pytamy sie wujka kiedy przyjezdza
>jo ni moge, praca jest
pan_kidding_z_komixxuw.jpg
siedzieli znowu caly tydzien na dupach nudzili sie. Ojciec zabral ich jeszcze zeby zwiedzic pałac prezydencki gdzie popisali sie szczegolnym robactwem gdyz z poczatku nie chcieli, bali się.
Pytamy czego sie boicie przeciez to takie muzeum. A oni -a co jak prezydent bedzie cos od nas chciol, on nas zabic moze jak chce!!
po dlugim tlumaczeniu ze prezydent nie moze zabic nikogo, i ze nawet go nie zobacza, zdecydowali sie pojsc. Wygladali jak zebracy z XV wieku ktorzy na kolanach wchodza do palacu proszac o kromke chleba dobrego pana. Bylismy juz wkurwieni ze nas obżeraja- juz niczego im nie dawalismy, matka ich do robot zaganiala xD
Kołdra w ktorej spali była ciemnozolta, miejsca jasnobrazowa. Matka wyrzucila 3 zestawy poscieli do smieci jak juz ich wywiezlismy. Wujus dzwonil i sie pluł o te 1000zł bo pewnie do niego dzwonili to ojciec go opierdolil za utrzymanie i oszustwa i ze tak sie nie robi.
Niestety kolejny tydzien przeciagneli i musielismy ich odwiezc sami.
ukradli nam okolo 90 zł, podbierajac reszty, drobniaki walajace sie po domu, itd.
Zniszczyli pare rzeczy, jeden telefon im upadl do kibla bo dalismy tej ani jakis stary sony ericson, otluscili rekami sciany- mycie rak pewnie nie spodobałoby sie papiezowi czy cos.
Rok pozniej chcieli druga trojke nam podrzucic ale juz sie nie zgodzilismy.
Jak przyjechalismy do nich na wesele spalismy w stodole. Na sianie. Moja matka uciekla pierwszego dnia wesela ja razem z nia. Od tamtej pory cala rodzina nazywa nas hrabina i panicz, ale nie utrzymujemy z nimi kontaktow.

Dyktafon

> miałem 16 lat, mieszkałem wtedy w małym domku z 3 sypialniami z mamą, tatą i siostrą
> rodzice są surowi jak sk***ysyn, bardzo chrześcijańscy
> ja i moja siostra, mieliśmy swoje własne sypialnie
> rodzice pozwalali mi mieć starego kompa w swoim pokoju, pod warunkiem, że obiecam im nie walić konia
> wiem, to poj***ne
> drzwi od mojego pokoju musiały być otwarte 24/7, rodzice sprawdzali moją historię przeglądania żeby upewnić się, że nie zejdę z właściwej ścieżki
> k***yniewiedząotrybieincognito
> rodzice pracowali do wieczora, więc gdy ich nie było to siostra trzymała pieczę nad polityką otwartych drzwi
> suka co chwilę przechodziła koło mojego pokoju i upewniała się, ze nie robię nic nieprawego
> stałem się Daredevilem, słyszałem ludzi idących do mojego pokoju z odległości kilometra
> wyrobiłem refleks naszprycowanego spastycznego tygrysa otwierając i zamykając okienka z pornografią jak haker po metaamfetaminie w 1980
> nie mam żadnej prywatności więc gdy oglądam to zapamiętuję jak najwięcej, żeby potem strzepać do pamięciówki pod prysznicem
Bardzo chciałbym opowiedzieć o swoich masturbatorskich nawykach ale nie mają nic wspólnego z historią, więc tu skończę.
> siostra zaczęła przyprowadzać do domu chłopaka od czasu do czasu, wyglądał jak metroseksualny cwe* pokroju Justina Biebera
> ziomuś zachowuje się dobrze i nienagannie przed rodzicami, siostra wmawia im, że chce „uratować jego duszę” więc oni nie mają nic do ich związku
> rodzice dają mi zadanie, mam robić wszystko, żeby jego ku*as nie znalazł się w waginie mojej siostry
> role się odwróciły
> tak jak wszystko co robię, trenowałem i szlifowałem swoje działania
> zawsze czekałem na odpowiedni moment, zawsze świadom wszystkich chwil z romantycznym nastrojem i z okazją na j***nko
> wynurzałem się z cienia za każdym razem, gdy słyszałem, że jest u ich cicho i po prostu stałem i gapiłem się na nich
> jak upiorny cień w kącie ich oka niszczyłem im każdą szansę na zbliżenie
> jak sędziwe oczy gniewnego boga wpatrywałem się w ich spragnione r*chanka dusze jak najbardziej niezręcznie się dało
> i to wszystko podczas gdy mój umysł powtarzał mantrę
> „JESTEM PEŁZACZEM, CZATOWNIKIEM TERRORU, JESTEM OCZAMI W CIEMNOŚCI, WARTOWNIKIEM NOCY, MOJA JEST OBECNOŚĆ I OSĄD I SIŁA,
JESTEM WAGINALNYM KORKIEM”
> moja siostra była już zmęczona tym co robię, tak samo jej ludzkie dildo
> powinni byli po prostu iść do hotelu
> sfrustrowani obmyślili plan, bardzo ch*jowy plan
> plan który byłby tylko oliwą do ognia jakim jest mój brak życia socjalnego i nadmiar wolnego czasu
> gdy brałem prysznic, weszli do mojego pokoju i naściągali jakiegoś hardcorowego gejowskiego BDSM porno
> nie spodziewałem się tego
> rodzice wracają do domu, sprawdzają moje zadanie domowe i historię przeglądania
> przypał taki, że ja pie**olę
> gdy zobaczyłem, co właściwie zrobili, poczułem mieszankę rozbawienia i strachu
> trochę jak oglądanie psychopatycznego klauna wsadzającego monety w dupę karła, gdy wiesz że Ty będziesz następny
> próbowałem im wyjaśnić, że to jakiś wirus albo kawał, ale prędzej chyba bym sprzedał żydowi wielbłąda z 3 nogami
> zabrali mi internet, wykasowali gry i uprawnienia na komputerze
> wiedzałem, kto był odpowiedzialny za tą zniewagę, i wiedziałem gdzie mieszkają
Wiem, że nie brzmi to przekonująco, ale miałem kumpla który miał magistra we wk***ianiu ludzi i chciał, żeby go nazywać Harold
> Harold i ja obmyślaliśmy plany i w końcu zdecydowaliśmy się na ten, który miał największe szanse powodzenia
Faza pierwsza planu: STRACH
> nie miałem nic do robienia podczas wolnego czasu oprócz czytania, bo nie mogłem nigdzie wychodzić po 17
> cały czas spędzałem na siedzeniu w pokoju, nawet przestałem sprawdzać siostrę
> oni myślą, że wygrali
> raz na jakiś czas śmiałem się, nie takim normalny śmiechem ale śmiechem o wyższej barwie, wibrującym śmiechem z małymi pauzami pomiędzy wydechami
> wyobraźcie to sobie jako nagiego Świętego Mikołaja któremu ktoś ssa pałę podczas gdy ten właśnie bierze 80 kg na klatę
> pierwsze starania były bez rezultatu, lecz po jakimś czasie pedałek i siostra zaczęli to zauważać
> wsłuchiwałem się jak nietoperz, a gdy tylko robiło sie u nich cicho, robiłem to tak głośno, żeby usłyszeli, robiłem to z 3 czy 4 razy dziennie, nigdy gdy rodzice
byli w domu
> pewnego dnia siostra pyta o odgłos dochodzący z mojego pokoju
> udaję zmieszanego i zwalam to na przeciąg z łazienki
> ona nie łyka tego i wie, że to ja, jakoś głupio komentuje w stylu „pewnie tak bardzo tęsknisz za swoim pedalskim porno i stąd te odgłosy”
> robię to przez kolejne kilka tygodni i siostra w końcu wk***ia się tak bardzo, że wparowuje do mojego pokoju i każe mi przestać
> nigdy nie nakryła mnie robiąc to, zawsze byłem czujny i przestawałem, gdy słyszałem że się zbliża
> zacząłem zachowywać się tak jakbym nie wiedział o czym ona mówi i udawałem nawet zmartwionego jej stanem zdrowia
> ziarno zemsty zostało zakopane, wszystko szło według planu
> po miesiącu mój neurotyczny śmiech spongeboba stał się czymś, do czego siostra po prostu przywykła i nic sobie z tego nie robiła, to też była część planu
Harold jest bogatym dzieciakiem i ma sporo rzeczy których nawet nie potrzebuje
> pożyczył mi dyktafon, mały sk***ysyek którego mogłem ukryć praktycznie wszędzie, a można do niego była podłączyć jakiekolwiek wyjście audio
> nagrałem swój śmiech
> wpierw ukryłem dyktafon w szparze pomiędzy pudełkami ze starymi ciuchami w swoim pokoju
> upewniłem się, że ciężko go będzie znaleźć ale nadal zostanie dużo miejsca, żeby nie wytłumić dźwięku
> poszedłem do salonu i upewniłem się, że siostra i chłoptaś mnie zobaczyli, powiedziałem, że wychodzę do sklepu
> wyszedłem z domu i poszedłem do najbliższego spożywczaka
> zostawiłem dyktafon nastawiony na puszczenie nagrania 13 minut po moim wyjściu, i kolejne 10 minut później
> wszedłem do sklepu i patrzyłem na lody jakbym był Sashą Grey na międzyrasowym gangbangu przez 20 minut
> wróciłem do domu równo 30 minut po moim wyjściu i zobaczyłem siostrę i jej chłopaka w salonie
> ich wyraz twarzy gdy wszedłem do domu, niszczy mnie za każdym razem jak sobie o nim przypomnę
> czuję mrowienie w kręgosłupie jakby ktoś masował mi prostatę
> strach w ich oczach, niezaprzeczalny strach
> to wszystko wymagało lat dyscypliny samuraja, żeby nie wybuchnąć wtedy śmiechem
> wyglądali tak, jakby zobaczyli mnie właśnie wyczołgującego się z wielkiego odbytu w ścianie
> odpaliłem wewnętrznego DiCaprio i zachowywałem się tak zdziwiony i przejęty jak tylko się dało
> spytałem czy coś się stało bo wyglądają blado, spojrzałem siostrze w oczy gdy to powiedziałem
> siora się wk***iła, zaczęła sapać, mówić, że mam chore pomysły
> ogólnie pełno oskarżycielskiego gówna, tak jakby nie widziała, że dopiero wszedłem drzwiami frontowymi, pytała jak to zrobiłem
> zachowuję pokerową twarz i pytam czy coś brała
> mówię, że zachowuje się jak poj***na odkąd zaczęła tu przyprowadzać tego wacka
> spojrzałem na cwe*a wkurzonym wzrokiem
> oznajmiam jej, że powiem wszystko rodzicom o tym jak się zachowuje, to ją trochę uspokoiło
> przypomniało jej się, że mam moc skarżenia jak malutki tchórz którym właściwie jestem
> powiedziałem żeby się ogarnęła i przestała robić to co robi, wyszedłem jak teksański kowboj po Alamo
Faza druga: PARANOJA
> minął tydzień z hakiem po incydencie z dyktafonem
> siostra nic nie powiedziała rodzicom o tym kawale
> ja tu ciągnę za sznurki
> mój śmiech znów zaczął na nią działać, wbiegała do mojego pokoju, żeby mnie przyłapać
> zapomniała, że to ona jest Fretką a ja Fineaszem i Ferbem
> nie udawało jej się mnie przyłapać, czasem nawet nastawiałem dyktafon i będąc z nią w pokoju robiłem swoje
> przeszukała mój pokój próbując znaleźć cokolwiek, bezskutecznie choć raz było blisko
> mówi, że tylko ja mogę wydawać ten odgłos bo pan Timberlake też to słyszy
> zignorowałem ją i nie przestawałem oglądać swojego dokumentu o narwalach i innych arktycznych kreaturach
> zacząłem śmiać się w dłuższych interwałach, czasem pomijałem parę dni żeby miała fałszywe poczucie bezpieczeństwa
> nie mogła spać, nie mogła cieszyć się czasem z jej chłopakiem, próbowała mnie przyłapać
> stałem się najsprytniejszym małym gówienkiem, nawet rozważałem karierę w wywiadzie
> nadszedł dzień gdy siorka nie mogła już wytrzymać i nasłała na mnie rodziców jak parę wściekłych psów na bezbronnego kotka
> powiedziała im, że próbuję ją wkręcić i to wszystko jest niedojrzałe, Johnny Depp ją wspierał mówiąc, że też to słyszał
> rodzice zaserwowali mi pełno bzdurnego gadania, że stąpam po cienkim lodzie itd
> nadal nie puszczałem broni jak upośledzony republikanin po strzelaninie
> dałem pokaz warty Oskara o mojej niewinności, mówiłem, że w wielu przypadkach nie było mnie nawet w domu itd
> pokazywałem in nawet paragony które służyły za alibi, byłem gwałcicielem w obcym kraju z dyplomatycznym immunitetem
> rodzice uwierzyli, k***a, nawet ja na chwilę uwierzyłem
> siostra nadal zakładała, że kłamię
> rodzice powiedzieli że jesteśmy za starzy na takie rzeczy, dali mi ostrzeżenie i wyszli
> to dało mi erekcję tak silną by powalić nią antylopę
> czas w końcu nadszedł
> cała ciężka praca się opłaciła, spędziłem tyle czasu układając kostki domina
> czas je popchnąć
Faza trzecia: ROZpie**ol
> piątkowa noc, mama i tato mieli randkę a ja zostałem sam z siostrą, dostała od rodziców pozwolenie na zaproszenie tego ku*asa
> podsłuchałem rozmowę i pan piękniś się jakoś wywinął i powiedział, że nie przyjdzie
> w tym miejscu wiedziałem, że koza którą zarżnąłem w imię Adanimusa, boga psotników, dała mi jego błogosławieństwo
Od incydentu ze śmiechem, nigdy nie zostawała sama w domu. Wiedziała, że ja jestem jedynym możliwym wytłumaczeniem na te śmiechy, jedyną logiczną solucją.
> spakowałem rzeczy i powiedziałem, że idę do biblioteki
> wyglądała na zdenerwowaną, powinna być
> powiedziałem pa i wyszedłem, z głową wysoko i czując się jak facet z penisem rozmiarów trąby małego słonia
> pojechałem do biblioteki, zajęło mi to 25 minut busem
> gdy dotarłem, złapałem pierwszą książkę która mnie zainteresowała, wypożyczyłem, usiadłem i zacząłem czytać
> wszystko co mogłem zrobić, to czekać
Teraz przedstawiam wersję wydarzeń opowiedzianą przez Harolda
> jestem Harold, wiek nieistotny
> opuściłem szkołę wcześnie tego dnia i poszedłem do domu głównego bohatera, znalazłem klucze pod zielonym kamiennym żółwiem w ogródku
> otworzyłem drzwi, zrobiłem sobie kanapkę, pograłem na PSP w pokoju kumpla aż ten w końcu wrócił do domu
> jak już przyszedł, schowałem się w szafie i zaczekałem, aż wyjdzie, a potem schowałem się w szafie
> jego siostra nie miała pojęcia, że jestem w domu
> kumpel mrugnął porozumiewawczo i wyszedł do biblioteki
> siedziałem w szafie z walącym sercem, erekcja w gaciach, ubrany w czarny czarodziejski płaszcz i maskę okaleczonej świni, coś jak te ziomki w Pile 2
> miałem ze sobą dyktafon który mu pożyczyłem, podłączony do małego wzmacniacza
> na dyktafonie były jego nagrania i miałem czekać około 45 minut od momentu w którym wyszedł
> kiedy czas nadszedł, przypiąłem dyktafon do piersi, strzeliłem knykciami i wyszedłem
> puściłem nagranie na maksymalnej głośności, zero reakcji
> usłyszałem telewizor grający w salonie, więc spróbowałem znów parę razy zanim się poddałem
> telewizor tłumił dźwięk dyktafonu, nic nie szło zgodnie z planem
> głucha szmata zakłócała nasz świetny plan
> wyszedłem z pokoju po cichu, nikogo nie było w pokoju siostry, więc musiała być w salonie
> wszedłem do salonu, a ona była na kanapie
> twarz w poduszce, dupa wysoko r*chana przez jakiegoś chuderlawego cwe*a
> obydwoje mieli plecy zwrócone do mnie, to było lepsze iż nasz plan, to była jedyna w życiu okazja
> powód dla którego mama mnie nie połknęła, moja szansa, że jestem warty tyle co wojownik-wiking
> nigdy cel życia nie był przede mną postawiony tak oczywiście, bóg umieścił mnie na tej ziemi żeby upewnić się, że te sk***ysynki obsrają się ze strachu
> zamiar wypełnienia jego woli coraz bardziej pompuje mi krew w żyłach
> ręce spocone, kolana miękkie
> przewinąłem dyktafon na nagranie #4 na którym kumpel krzyczał jak chińska dziewica r*chana przez mastodonta
> wszedłem do pokoju niczym ninja, ziomuś zapinał tego dupala tak mocno, że nie zauważyliby mnie nawet gdybym wszedł do pokoju tańcząc
> sięgnąłem po pilota, wyłączyłem TV a przystojniaczek przestał posuwać
> wziąłem głęboki wdech i krzyknąłem na całe gardło
> CO WY k***A ROBICIE
> odskoczyli spłoszeni jak gołębie na placu wolności
> ściągnąłem kaptur odsłaniając maskę świni
> widziałem jak kolory spływają z ich twarzy, terror najwyższej jakości w ich oczach
> patrzyli w odbyt boga i topił on ich oczy śmiertelników, dławiłem się własną śliną próbując się nie śmiać
> dziewczyna zaczęła piszczeć bardzo wysokim tonem, każda nutka przechodziła przez moje ciało jak przyjemne fale
> cwe* położył się na niej próbując ją osłonić swoim ciałem, ale dziewczyna próbowała desperacko wyrwać się i uciekać
> to wyglądało jak pełzające po sobie robaki po letnim deszczu
> zanim odzyskali równowagę sięgnąłem do kołnierza i nacisnąłem przycisk na dyktafonie puszczając najgorsze odgłosy jakie kiedykolwiek słyszałem
> „POMOCYYYYYYYYYYYYYYYYYY”
> koleś się posikał, dosłownie strumień uryny wyciekł z jego sztywnego puloka
Całkiem imponujące, że mógł utrzymać erekcję w takiej sytuacji, brawo.
> podniosłem ręce odsłaniając rytualny sztylet dzierżony w prawej, podczas gdy demoniczne skrzeki z dyktafonu uderzały w nasze bębenki
> słowa nie mogą opisać dźwięku jaki wydali chłopak i dziewczyna, jak piski balonu z którego schodzi powietrze a ktoś rozszerza ustnik, jak głodne świnki morskie
> jak małe gepardy wołające matkę
> zebrali się i zaczęli biegnąć strącając wszystko po drodze
> wybiegli nago z domu, jedyne co słyszałem to ich krzyki, wiem, że moje przeznaczenie zostało dopełnione, teraz mogłem już umrzeć
– Harold
> spotkałem Harolda później tego dnia, powiedział, że rzeczy nie poszły zgodnie z planem ale wszystko było Ok
> wróciłem do domu widząc kilka radiowozów na podjeździe
> powiedziano mi co się stało, miałem paragon z biblioteki i byłem też nagrany na kamerach więc o nic mnie nie podejrzewano
> przeprowadziliśmy się tego samego miesiąca, znów mogłem używać komputera
> nigdy nie widziałem już tego pedałka a siostra wstąpiła do zakonu

Pasta o papierośniku

Idę sobie parkiem czy innym osranym skwerkiem. Jakiś żul mnie zatrzymuje:
– Ej, słuchaj, nie obraź się. Masz poczęstować fajką?
Nie odzywam się ani słowem, tylko sięgam do kieszeni skórzanego płaszcza i wyciągam stamtąd idealnie skręconego papieroska. Żul zaczyna dziękować, bierze fajkę do ust, zapala ją, zaciąga się z lubością i już ma mnie w dupie.

Zwyczajne papierosy to trucizna, która chwyta za płuca i powoli zaciąga do grobu. W porównaniu z nimi, mój papieros to luxtorpeda na tamten świat. Żul nie wie, że za 23 godziny poczuje w sercu niepokojące kłucie. Fibrynowy skrzep, który utworzył się w naczyniach płucnych, dostanie się do lewego przedsionka, zatka przepływ krwi, doprowadzi do arytmii, zawału i śmierci.
Ktoś znajdzie tego żula i zadzwoni po pogotowie, które przyjedzie tylko po to, aby stwierdzić zgon. Dla pewności zabiorą denata do Zakładu Medycyny Sądowej, aby ustalić co dokładnie posłało żula w zaświaty.
Zanim jednak koroner pokroi go na części pierwsze, zwłoki wyciągnie z chłodni znajomy zboczeniec, którego zawiadomiłem zawczasu o całej sytuacji. Położy żula w ciepłym miejscu wiedząc, że mój papieros wprowadził go jedynie w stan śmierci klinicznej. Żul obudzi się ledwo żywy i skrępowany, a mój znajomy pedofil wypełni jego ciało litrami gorącego wosku, tworząc niezwykle realistyczną woskową rzeźbę.
Następnego tygodnia wyciągnę ze skrytki pod Mostem Grunwaldzkim zakonserwowany palec wskazujący żula, który położę obok dziesiątek innych palców, uszu, nerek i innych narządów, wspólnie komponujących się w olbrzymi obraz Lecha Wałęsy, skręcę kolejnego papierosa i pójdę z nim na miasto. Nie wiem, kto poprosi mnie o fajkę – dres, studentka, trzynastoletnia patuska czy facet wracający po pijaku z klubu – prędzej czy później ktoś mnie o to zapyta, a dla mnie nie będzie miało żadnego znaczenia kto. Liczy się tylko moje wielkie dzieło.

Jestem przekleństwem Aten, Papierośnikiem, setnym wcieleniem wyroczni Delfickiej, jednym z ocalałych członków załogi greckiego tankowca Lotus, chuj w dupie na cokole, chuj w dupie na cokole, rucham psa jak sra, odległym kuzynem Linijkarza, chuj na cokole.

Pasta o słowianach

Rok 965. Ty, Ziemowit, zwykła serwatka spod chwosta, 17 wiosen.
Razem z całą drużyną przybocznych pilnujecie namiotu, w którym wasz książę, Mieszko, przyjmuje poselstwo czarnych kapłanów. Boisz się, bo pamiętasz jak stary Siemomysł opowiadał, że bóg czarnych kapłanów nie lęka się śmierci. Zapytałeś o to jednego z żerców Peruna, ale on napluł ci w pysk i zagroził, że jak jeszcze raz zapytasz, to twój chwost oparszywieje i odpadnie jak żołędzie jesienią. Boisz się o chwosta, więc nie pytasz.
Słyszysz jak największy czarny kapłan przemawia do Mieszka:
– Wszystkie święte drzewa zrąbiecie i w ogniu żywym spalicie! – Chędożyć drzewa – pomyślałeś sobie. Przecież każdy lebiedź wie, że bogi wchodzą w drzewa tylko na chwilę, jak mają taki kaprys.
Czarny kapłan skrzeczy dalej:
– Wszystkie posągi Świętowida, Peruna, Trygława i Swarożyca, z ziemi wyrwiecie i w jeziorach potopicie! Eeee… Chwosta kładę na posągi… Bogi i tak mają nas za kiepów, czy im złożymy ofiarę, czy nie – powiedziałeś sobie w duchu.
– Wielożeństwo, jako obrzydliwe znać będziecie i je, jako Krystusowi niemiłe, odrzucicie! Iiiii tam – machnąłeś ręką. Przecież po powrocie z wypraw i tak najczęściej siedzisz w ziemiance, gapiąc się na pajęczyny, bo białogłowy nie chcą z tobą gadać, a ty z nimi konwersować też nie chcesz, bo trochę ci to nie idzie, a trochę nie masz śmiałości. A targania chwosta do giezła siostry przecież Ci nie zabronią, bo i skąd by mieli o tym wiedzieć…
– A… i te wasze zimowe obozowanie, bezpowrotnie zakończycie! – wyrzekł kapłan.
Ręka sama powędrowała ci do głowni miecza. Rzuciłeś okiem na towarzyszy. Męczywór, syn Kałomira, wyszarpał czekan zza pasa. Lestek, leśna znajda, dobył swojego krzywego noża, a Bździgost, zakląwszy szpetnie, złapał cep bojowy w obie ręce i zakręcił nim młynka, aż powietrze zafurczało. Jak jeden mąż wpadliście do namiotu gotowi zabijać. Mieszko, widząc co się dzieje, krzyknął: STAĆ! WSTRZYMAĆ SIĘ! Dla pewności huknął jeszcze Bździgosta pięścią w łeb. Ten wypuścił cep z rąk, po czym głośno sfajdał się w szarawary i padł na ziemię jak germański tarczownik. Mieszko z podniesioną głową spojrzał dumnie na czarnego kapłana i powiedział:
– Nie będzie więcej zimowego obozowania.
Chociaż twardo stałeś na nogach, w tym momencie wydawało Ci się, że ziemia rozwarła się pod tobą i wpadasz w wielką, bezdenną czeluść.
Zanim ocuciliście Bździgosta, wrzucając go do strumienia, czarni kapłani wsiedli na wóz i odjechali. Cała drużyna chodziła zasępiona po obozie, jak gdyby im ktoś szczyn dolał do przydziałowej porcji miodu. Po zmroku, gdy wszyscy, nawet książę, zasiedli wokół ogniska, młody Walimir nie wytrzymał i zapytał:
– Ale książę, to już od tego roku nie będziemy zimować? Nawet na dwa dni?
Oczy was wszystkich skierowały się na młodego zuchwalca. Miał dopiero 15 wiosen i jeszcze dobrze nie znał obyczajów panujących w drużynie. Na szczęście Mieszko wyraźnie lubił chłopaka i tylko złamał mu rękę kopniakiem. Później wszyscy zaczęliście się śmiać, bo Walimir po kopniaku wpadł do ogniska i szarawary zapłonęły mu na dupie. Zaraz po tym, Walimir zaczął wymachiwać złamaną ręką i wołać:
– O nie… jestem wikingiem i przeszkadza mi złamana ręka… Ojojoj… Na Odyna…
Przykładał sobie przy tym dłonie do głowy, udając że ma hełm z rogami. Razem z innymi wojami prawie tarzaliście się ze śmiechu, tak dobrze chłopak udawał wikinga.
Kiedy śmiechy ucichły, Mieszko wstał, powiódł po was wzrokiem i powiedział:
– Wojowie… Przelewałem z wami krew naszych wrogów, wznosiłem z wami rogi z miodem z naszych barci. Dziś rozmawiałem z czarnymi kapłanami nowego boga, którzy przyszli do nas z południa, od Czechów. Zdecydowałem, że wszyscy, całe księstwo wyrzekniemy się starej wiary i przyjmiemy nowego boga, który jest tak dzielny, że wychędożył w rzyć samą śmierć. To oznacza, że wiele się zmieni.
Słuchałeś z innymi i kiwałeś rozumnie głową. Książę ciągnął dalej:
– Zmieni się wiele, ale nie wszystko. – Tu Mieszko wzniósł w górę prawą dłoń, w której wyraźnie widać było skrzyżowane palce środkowy i wskazujący.
– Jasne, że kurwa będzie zimowe obozowanie! – ryknął Mieszko – żercy Świętowida mówią, że na Ślęży żaden bóg niczego nie widzi! Nawet ten, co chędoży kostuchę!
Zacząłeś do społu ze wszystkimi wrzeszczeć z radości. Pochwyciliście księcia, i jęliście podrzucać go w górę i głośno wiwatować
***
Dni stawały się coraz krótsze i chłodniejsze. Śnieg gęsto pokrył grodzisko w którym czekaliście zimowego przesilenia. Dzień przed wymarszem, Mieszko wysłał czarnych kapłanów nowego boga z misją, do oddalonego o tydzień drogi grodziska, tak by niczego nie podejrzewali. Następnego dnia po ich wymarszu cała drużyna karnie ruszyła w kierunku Świętej Góry Ślęży.
Po dwóch dniach marszu zaśnieżonym traktem, dotarliście na miejsce. Wszyscy już tam byli. Czesi, Rusini, chłopaki z Grodów Czerwieńskich, drużyna z Milska, prawie cała obsada Łużyc, Mołdawianie, Morawianie, Pieczyngowie, załoga z Kijowa i oczywiście Wieleci. Ci ostatni, specjalnie przybyli tydzień wcześniej, by dłużej chłonąć atmosferę.
Kiedy synowie wszystkich słowiańskich plemion weszli tajnym przejściem do wnętrza Świętej Góry Ślęża, zgodnie z pradawnym rytuałem zdjęliście tuniki i koszule, aby obmyć się w podziemnym źródle żywej wody. Następnie razem za wszystkimi, podążyłeś w głąb groty, aż dotarłeś do podziemnego, gorącego jeziora Samorogoszcz. Tam, aby nie obrażać tradycji ojców, wespół ze wszystkimi zdjąłeś szarawary i wszedłeś w gorącą toń jeziora.
Kiedy zanurzyłeś się po pas, zauważyłeś, że stoi obok ciebie potężny Rusin. Woda parowała wokół niego, mierzwiąc jego klatkę piersiową, owłosioną na podobieństwo niedźwiedzia. Rusin spojrzał w twoim kierunku i oblał się rumieńcem. Wyciągnął do ciebie dłoń, wielką jak bochen chleba, drugą pokazując na siebie i mówiąc: Danyłło. Uścisnąłeś jego rękę. Poczułeś, że robisz się jeszcze cieplejszy niż woda w świętym jeziorze.
Kątem oka dostrzegłeś, jak Mieszko, trzymając się za ręce z Wielkim Księciem Kijowa, schodzą niespiesznie do wody. Kiedy zanurzyli się po pas, Mieszko zaczął masować jego plecy.
Danyłło, chcąc odzyskać uwagę, położył swoją wielką łapę na twoim barku. Skinieniem głowy wskazał na Mieszka i Księcia Kijowa, dając Ci do zrozumienia, że też może Cię wymasować. Ostrożnie pozwoliłeś sobie poddać się jego zabiegom.
Dookoła was gęstniało już od par, trójek, a czasami nawet czwórek. Danyłło, masujący cierpliwie twoje barki, delikatnie naparł na nie, zmuszając cię, abyś odrobinę się pochylił. Poddałeś się jego prośbie. Nagle poczułeś tworzące się ognisko bólu, w miejscu poniżej twoich pleców. – Ten zdrajca przemycił włócznię! – przemknęło Ci przez myśl. Po chwili zrozumiałeś jednak, że wcale nie jest to włócznia, a już na pewno nie taka, jak ta świętego Maurycego, o której tyle prawili czarni kapłani nowego boga.
Wszyscy Słowianie są braćmi – pomyślałeś zamykając oczy…

Pasta o koleżankach z klasy

KOBIETY, JAK WY MNIE NIEMIŁOSIERNIE WKURWIACIE TO JA NAWET TEGO OPISAĆ NIE UMIEM.
W swoim siedemnastoletnim życiu miałem do czynienia ze stosunkowo sporą ilością dziewczyn. W gimnazjum miałem ich dwadzieścia w klasie, aktualnie prawie trzydzieści. Dodatkowo pan Bóg (czy tam Johnny Cash, ktokolwiek jest tam u góry) uznał, że będzie zajebiście, jeśli zostanę hetero, w związku z czym czasem umawiam się z lochami, bo chcę, żeby mi ręka odpoczęła. Ale coraz częściej się kurwa zastanawiam nad zostaniem starym kawalerem, który cały swój hajs wydaje nie na partnerkę życiową, a takie bajery jak podgrzewane kurwa deski klozetowe.
Od razu mówię, że nie opowiadam o niepełnosprytnych umysłowo amebach, jakimi zwykle bywają ludzie w wieku do 15 lat, ale kurwa o LICEALISTKACH. O DZIEWCZYNACH, KTÓRE ALBO SĄ, ALBO NIEDŁUGO BĘDĄ KURWA DOROSŁE, A JA W ŻYCIU BYM IM PRAW WYBORCZYCH NIE DAŁ. XD
Jest ich parę typów, które na pewno zna każdy z nas.
Przede wszystkim, zasrane księżniczki z ego wielkości Old Trafford, dupą wielkości Old Trafford, ale jakimś kurwa cudem ambicjami życiowymi rozmiarów co najwyżej orlika na moim osiedlu. Na którymś przedmiocie zadanie było: wypisać cechy idealnego partnera. No i jest se durna locha, która się zgłosiła, żeby przeczytać to, co napisała: partner musi mieć metr osiemdziesiąt pięć wzrostu, być wysportowany, z mięśniami i kaloryferem, a przy tym być kurwa zabawny, błyskotliwy, kochany, czuły, z masą zainteresowań, kochający, delikatny i jeszcze żeby kurwa prasował, gotował, sprzątał i podawał śniadanie do łóżka. Wszystko spoko, każdy marzy o takim partnerze. ALE SPÓJRZMY KURWA NA TĘ KONKRETNĄ LOCHĘ. XD KIEDYŚ Z NIĄ ROZMAWIAŁEM, TO CO CHWILĘ SPROWADZAŁA TEMAT NA CHLANIE I RUCHANIE, BO O NICZYM INNYM GADAĆ NIE UMIE. POCZUCIA HUMORU ZERO, ŚMIERTELNIE OBRAŻA SIĘ NA ŻARTY O BLONDYNKACH. JAK MIELIŚMY WYJAZD INTEGRACYJNY NA POCZĄTKU SZKOŁY, TO SPYTANA O ZAINTERESOWANIA DOSTAŁA TAKIEJ ZWIECHY, ŻE PRZEZ PÓŁ GODZINY WPATRYWAŁA SIĘ W PODŁOGĘ XDDD W KOŃCU WYDUKAŁA: SERIALE. KURWA, SERIALE.
W ogóle lwia część lasek, które znam, mają zainteresowania pokroju: seriale, makijaż, seriale, kurwa muzyka (i to nie dlatego, że grają na jakimś instrumencie, po prostu obczajają najnowsze albumy rijany XD). Zero pojęcia o czymkolwiek, większość loszek na humanie (bo jestem kurwa na humanie, NIE KURWA NIE PODAM CI FRYTEK DEBILU) kompletnie nie orientuje się nawet, co dzieję się w otaczającym je świecie. Uczę się w Słupsku, duża część ludzi dojeżdża z pobliskich miejscowości. Jakaś ¼ tych tępych cip nie wiedziała, że Biedroń to kurwa prezydent tego miasta. Raz chciałem jednej wytłumaczyć, na czym mniej więcej polega podział na lewicę i prawicę, jak próbowała to ogarnąć to z odległości metra słyszałem krasnoludy obracające zardzewiałe mechanizmy w podziemiach Watykanu, ale w końcu kurwa nie ogarnęła. Ta sama locha jest wielkim przeciwnikiem partii rządzącej i twierdzi, że zna się na polityce. Raz nawet chciałem z nią podyskutować, to gdy tylko powiedziałem słowo-klucz “PiS”, to dostała wścieklizny i zaczęła drzeć papę, że PIS JEJ ŻYĆ NIE DAJE W TYM KRAJU, PIS TO DEBILE, GNOJKI ZŁODZIEJE, PIERDOLIĆ KOŚCIÓŁ, POZA TYM KACZYŃSKI JEST NISKI A PAWŁOWICZ GRUBA XDDDDDDDDDDD Jak poruszałem temat poszczególnych kwestii związanych z programem tej partii, to nie była w stanie powiedzieć jednego sensownego zdania.
ALE IGNORANCJA NIE JEST KURWA WASZĄ NAJGORSZĄ CECHĄ. RELACJE Z FACETAMI W WASZYM WYKONANIU TO MATERIAŁ NA ZAJEBISTY ODCINEK MONTY PYTHONA, ALBO I CAŁY KURWA SEZON LATAJACEGO CYRKU.
Jest se locha, której podoba się facet z równoległej klasy. Wszystko spoko, każdy se może lubić kogo tam chce, chyba że akurat masz czterdzieści lat i polubiłeś pięcioletnią córkę sąsiada, to wtedy lepiej się nie przyznawać.
Problem polega kurwa na tym, że ten dzban pierdolony na wszystkie sugestie typu “zagadaj do niego” pukała się w czoło i twierdziła, że się wstydzi. No a napierdalała o nim dniami i nocami do tego stopnia, że nawet mi się on kurwa śnił. XDDDD Z czasem zaczęła mówić, że ON SIĘ NA NIĄ PATRZY CZASEM. No pewnie kurwo, co z tego że nawet nie wie o twoim istnieniu. XD Raz jak znalazła się w odległości dziesięciu metrów od niego to potem płakała przez dwa dni i mówiła, że ten gość jest pizdą, bo nie podszedł i nie zagadał. XD Raz jej nawet powiedziałem, że istnieje szczątkowe prawdopodobieństwo, że on chociaż wie o tym, że ona istnieje, to dostałem zjebę nie tylko od niej, ale całego tłumu jej koleżanek. XDD
OGÓLNIE NIESAMOWICIE WKURWIA MNIE TO SIEDZENIE NA DUPIE I CZEKANIE NA KSIĘCIA NA BIAŁYM KONIU ARGHHH Z TAKIM PODEJŚCIEM TĘPA CIPO DOSTANIESZ CO NAJWYŻEJ JAKIEGOŚ SEBIKSA Z ZAWODÓWKI, KTÓRY I TAK BĘDZIE INTELIGENTNIEJSZY OD CIEBIE.
Albo wzajemne obrabianie dup, ja pierdolę. Jak faceci się kłócą, to jeden da po ryju drugiemu i jeszcze tego samego dnia pójdą na pitcę, bo są kurwa w większości rozgarnięci życiowo i nie robią spin o byle gówno. A lochy? A lochy to jak z lasu jakiegoś albo kurwa z lubelszczyzny, aż szkoda mi strzępić ryja. Idę grać w grę. Albo nie, kurwa, nie idę, bo bohaterką tomb rajdera jest kobieta. Boję się, że jej ambicje życiowe i ograniczona liczba szarych komórek nie pozwolą mi przejść kolejnej zagadki logicznej.
Naprawdę, kurwa, chciałbym zostać gejem. W życiu tak nie pragnąłem chuja w dupie jak teraz.

Pasta o deweloperach noSQL

– To jak ty się właściwie nazywasz, bo zapomniałem. Kongo? Srongo?
– Mongo.
– A więc uważnie mnie posłuchaj, Mongoł. Byłeś w relacjach?
– Nie.
– No właśnie, a ja znam kogoś, kto był i opowiedział mi to i owo. Wiesz, skąd się wzięli developerzy noSQL?
– Z linkedin?
– No właśnie, wpisali sobie na linkedin w umiejętnościach noSQL i HRy ich wypatrzyły. A czy ty myślisz, że to taka prosta sprawa wejść do netu, zaprosić na interview silnego, zwinnego Developera i kazać mu robić w noSQL?
– Chyba nie.
– No jasne, że nie. Udało im się to, ponieważ brali tylko takich, co nie potrafili spierdolić przed botami, napisać potrójnie zagnieżdżonego selecta albo byli największymi głąbami w plemieniu i team lead outsourcował ich za paczkę fajek, bo i tak nie miał z nich żadnego pożytku. I ci wszyscy nieudacznicy zaczęli robić w noSQL. Pożenili się, porobili dzieci, świat poszedł do przodu. Pojawił się git zamiast svna, porządne IDE, Oracle, Postgres, mySQL, MS SQL, ale co z tego, jeżeli ich ręce pompuję ten sam kod. Są potomkami człowieka, który dał się złapać przez HR w necie. Dlatego nie uważam, że relacyjnym bazom brakuje luzu? Kapujesz?

Pasta o cofającej się kupie

>bądź mną lv12
>podstawówka 6 klasa
>strasznie chce ci się siku
>przepraszam muszę do łazienki
>wybiegnij do łazienki jak opętany
>jest po drugiej stronie szkoły
>w biegu sekretnie trzymaj siurka
>docierasz
>kozacko kopnij drzwi do kabiny tak jak robią to w filmach
>kurwa było zajęte
>jakiś dzieciak srający w pozycji żaby z obiema stopami na desce klozetowej
>obserwuj jak jego klocek cofa się w głąb odbytu niczym przestraszony zółw
>przestrasz się i zeszczyj na ten widok